Myszojeleń – gwiazda internetu
Jeśli pierwszy raz słyszysz o myszojeleniu, to znaczy, że ominęło cię naprawdę dużo. To malutkie zwierzątko robi w ostatnich miesiącach prawdziwą furorę w internecie. Myszojeleń, nazywany też kanczylem srebrnogrzbietym, święci triumfy w kanałach social media. O co chodzi z tym myszojeleniem?
Co to jest myszojeleń?
Wbrew pozorom myszojeleń to nie fikcyjna postać – to jak najbardziej prawdziwe stworzenie. Kanczyl srebrnogrzbiety (Tragulus versicolor) przez długie lata uważany był za gatunek wymarły. Myszojeleń jednak pojawił się wietnamskich lasach w grudniu 2019 roku ku wielkiej uciesze naukowców. Od razu podbił serca ludzi na całym świecie swoim uroczym wyglądem będącym – jak nazwa wskazuje – połączeniem myszy i jelenia. Tak tak, takie zwierzątko istnieje w rzeczywistości!
Oto on – kanczyl srebrnogrzbiety we własnej osobie.
Wygląd kanczyla
Kanczyl jest drobnym ssakiem wielkości kota, mierzy od 40 do 60 cm. Uznawany jest za najmniejszego przeżuwacza świata. Ma małe nóżki, duży tułów i malutki pyszczek przypominający myszkę. Zwierzęta te są spokrewnione z jeleniami, ale już z gryzoniami nie mają nic wspólnego. Przód ciała kanczyla jest płowy, a na grzbiecie widnieje charakterystyczna siwa pelerynka. Taki miks po prostu musi być uroczy i jedyna reakcja, jaka ciśnie się na usta po ujrzenia myszojelenia to zachwyt i głośne „ooooo”.
Myszojeleń i jego burzliwe losy
Przez wiele wieków kanczyle żyły sobie z dala od ludzkiego wzroku. O istnieniu tych fascynujących stworzeń naukowcy dowiedzieli się dopiero w 1910 roku. Udało się opisać gatunek na podstawie tylko czterech okazów, potem przez kolejne długie 80 lat myszojeleni nie widziano wcale. Po tym czasie, w 1990 roku, badacze natrafili na jednego kanczylka. Niestety, zwierzątko było już martwe po spotkaniu z myśliwym… Na podstawie znaleziska naukowcy rozpoczęli żmudne badania nad myszojeleniami. Można powiedzieć, że część z nich wpadła w kanczylowy szał – za wszelką cenę próbowali odnaleźć te zwierzęta w naturze, jednak bez skutku. Pojawiły się sceptyczne głosy, że teorie o kanczylach można postawić na jednej półce z tymi o yeti i jednorożcach.
Dwa myszojelenie to podwójna dawka słodyczy.
Wielki powrót myszojelenia
Kiedy świat powoli zapominał już o kanczylu, stało się coś niesamowitego. Grupa najbardziej wytrwałych badaczy ulokowała kamery pułapki w miejscach, w których rzekomo mieszkańcy widywali zwierzęta podobne do kanczyli i… Udało się! Myszojeleń ponownie został zaobserwowany w Wietnamie, czyli w swoim naturalnym środowisku. Dorobił się sesji fotograficznej niczym prawdziwa gwiazda, bowiem fotopułapki napstrykały ponad tysiąc zdjęć. Materiały te nie pozostawiają wątpliwości – myszojeleń powrócił na dobre! Nasuwa się jednocześnie pytanie, gdzie skrywały się kanczyle przez te wszystkie lata. Wysnuto tezę, że zwierzaki te spłoszyły się obecnością ludzi i zagarnianiem przez nich kolejnych terenów pod uprawę roli i gospodarkę. Płochliwe kanczyle uciekały coraz dalej i dalej kryjąc się w wietnamskich lasach.
Przez długie lata kanczyl potrafił przechytrzyć ludzi i schować się przed ich wścibskim wzrokiem.
Niepewna przyszłość kanczyli
Ponowne pojawienie się myszojeleni w zasięgu ludzkiego wzroku niesie z sobą pewne szanse, ale i obawy. Wiedząc więcej o tych stworzonkach można zapewnić im lepszą ochronę i nadzieję na przyszłość. Ogromną stratą dla przyrody byłoby, gdyby kanczyle zniknęły całkowicie. Niezwykle istotne jest również zapewnienie kanczylom miejsca do życia. Myszojeleń bowiem jest gatunkiem endemicznym, co oznacza, że w naturalnym środowisku jest spotykany tylko na ograniczonym obszarze. W ochronę kanczyla srebrnogrzbietego powinny zaangażować się też organizacje prozwierzęce oraz ogrody zoologiczne i rezerwaty. Ale czy człowiek w końcu pójdzie po rozum do głowy i zrozumie, że nie jest pępkiem świata? Pozostaje mieć nadzieję…
Szał na myszojelenia
Trzeba uczciwie przyznać, że myszojeleń jest uroczym i nieco komicznym zwierzaczkiem, ale skąd się wziął ten wielki bum na niego? Jak to z viralami w internecie bywa – ciężko stwierdzić. Ktoś uznał, że kanczyl srebrnogrzbiety zasługuje na to, by stać się gwiazdą internetu i proszę – powstała piosenka o myszojeleniu. Banalnie proste słowa, jakość nagrania pozostawiająca wiele do życzenia, ale wystarczyło, by coraz więcej osób zaczęło śpiewać o „najmniejszym przeżuwaczu świata”, który „był ostatnio zaobserwowany w Wietnamie”. Zresztą sami posłuchajcie i spróbujcie uwolnić się od tej piosenki. Od razu możemy powiedzieć, że się nie da. Z myszojeleniem powstają też koszulki i przeróżne gadżety, dorobił się on także profilu w kanałach social media. Szaleństwo trwa i póki co niesie same pozytywne skutki. Po pierwsze edukuje społeczeństwo o istnieniu rzadkich gatunków, które musimy chronić, bo są o krok od wyginięcia, a po drugie wywołuje uśmiech na twarzy. No bo czy widząc pyszczek kanczyla można się nie uśmiechnąć?